Gres Cabotine Rose woda toaletowa 100ml

Dostałam w zeszłym roku na święta jako prezent. Mam do rej pory jeszcze ok pół butelki czyli jest bardzo wydajny. Zapach sam w sobie też jest super lekka nuta cytryny lub pomarańczy. Ale niesrety słabo się trzyma albo po prostu ja nie czuje

Osoby, które wysoko oceniają, lub posiadają w hitach takie klasyki jak Aqua di Gio, Dieslo-puma, Lacoste, Boss, 212, joop i okreslają Gres Cabotine Rose a śmierdzielem utwierdzają mnie w wyborze tego zapachu. Po przeczytaniu opisów, myślę, że powinienem się udać do lekarza, bo zapewne mam podwójny chromosom "y", kipię agresją, skrycie pragnę bić kobiety i nosić pieniądze spięte gumką w tylnej kieszeni skórzanych spodni. A prawda jest taka, że to zapach bardzo elegancki i męski. Nie zaczyna się pospolicie cytrusowo, posiada trudną, środkową nutę fiołka i głogu z silnym skórzanym tłem, jego baza to akord paczulowy z tonką i cedrem w otulinie z tlącego sie tytoniu. W nosie mam czy otoczenie ordóżnia oryginał od Red nighta, czy Red Huntera, bo zapachy nosimy dla siebie nie dla innych. Nigdy nie spotkałem się z opinią, że jestem passe, bo używam oklepanego zapachu, tak jak wieśniakem nie będzie kierowca leksusa , jesli ma klase, mimo, że leksiem jeździ też niejeden rolas z wypisanym na gębie 50ha.

Pamiętam, gdy ten zapach pojawił się na rynku, jakieś 13-15 lat temu i spowodował prawdziwy szał. Wszyscy chcieli go mieć. Zadziwiające prawda? Jakiś stadny pęd do tego, by pachnieć, tak samo, jak cała ulica. Cóż, nikt nie jest bez wad. Ja też chciałam. I kupiłam go sobie latem, w strefie wolnocłowej, po drodze do austriackiego kurortu. Miałam, co chciałam. Ale pamiętam tamto wrażenie i zdziwienie, że nie jestem nim już taka zauroczona i zachwycona, jak zanim go kupiłam i pierwszy raz użyłam. Wylałam ten zapach na siebie w tempie ekspresowym.